sobota, 28 marca 2009

Usiadłam dzisiaj przed komputerem i jako pierwszą włączyłam oczywiście stronę fretkowego forum. Z zapartym tchem czytałam historię fretki która nie może się poruszać . Czytając takie historie zawsze napływają mi łzy do oczu i przechodzi złość na Tutkowe rozrabianie. Okazuje się wtedy, że każy jego przekręt zaczyna mnie cieszyć. Jest zdrowy i wesoły więc kiedy kolejny raz stara się zrzucić mój kubek z herbatą przytulam go po prostu do serca i ciesze się że jest cały i zdrów. Niewiem nawet jak komentować chęć zysku ludzi którzy prowadzą pseudo hodowle nie licząc się z cierpieniem zwierząt. Nie ważne jest dla nich zdrowie tych maluszków tylko najważniejsze aby zarobić. Kocham wszystkie zwierzęta i nie wyobrażam sobie wyrządźić im krzywdy. Traktuje je jak członków rodziny i normalne jest dla mnie, że gdy które zaczyna coś boleć idziemy do lekarza. Przecież człowiem nie czeka co się dlaej wydarzy tylko z katarem lekkim biegnie do przychodni. Zwierzęta cierpią tak samo jak i ludzie i przeraża mnie myśl o ludziach którzy sądzą inaczej. Może i śmieszny jest wygląd mnie z Tutekim na spacerze bo gadam do niego jak do dziecka i tłumacze ale dla mnie to normalka i dl a moich rodziców też. Jak kolejny raz mój pies wypluwa tabletki to mama mu tłumaczy że to dla jego dobra.Jakoś tak mnie dziś wzięło na posta i smutnym życiu niektórych zwierząt ale zainspirowała mnie właśnie historia z forum. Dobrze żę ludzie opisują kto traktuje zwierzęta źle i można takim ludziom ukrucić zyski i zrezygnują z rozmnażania dla pieniędzy. Pozdrawiam i namawiam do przemyśleń.

niedziela, 1 marca 2009

Weekend

W czwartek byliśmy po raz kolejny u weterynarza. Pani doktor jak nas zobaczyła to popatrzyła na historię choroby w komputerze i powiedziała"Przecież dopiero byliście tydzień temu". Tutkowi dalej wypada sierść(trochę mniej) ale po karmie, którą postanowiła zastosować lekarka zaczął robić brzydkie śluzowate kupy. U fretki kupa może wiele powiedzieć, więc nie czekając długo zebraliśmy się i odwiedziliśmy gabinet. Tutek od jakiegoś czasu zaczął szorować pupą po wyjściu z kuwety ale wiedziałam, że robali niema bo niedawno był odrobaczany. Co się okazało miał zatkane gruczoły. To był czad przy ich wyciskaniu, takiego zapachu nie życzę nikomu :P a śmiałyśmy się z lekarkami do rozpuku. Tutek oczywiście po zabiegu postanowił się wtulić w pańcie, więc cała moja kurteczka przeszła jego smrodkiem. Dostaliśmy jakiś biały proszek na ładną sierść i 2 próbki innego jedzenia. Postanowiłam mieszkać mu jeszcze z karmą, którą dostawał wcześniej żeby wyeliminować efekt brzydkiej kupy. Mam uzbroić się w cierpliwość bo to podobno tak od razu nie przejdzie. Wybrałam się w ten sam dzień do sklepu i kupiłam wołowinkę (brakowało mi wiary, że ją zje) i postanowiłam kupić siemię lniane(bo pomaga na sierść ale też na jelitka). Wieczorkiem zabrałam się za danie specjalne tzn. : żółtko jajka kurzego, siemię lniane, wołowina (surowa przemrożona i sparzona) no i szczypta preparatu od weta. Wyobraźcie sobie, że Tutek (co prawda z łyżeczki) ale zajadał ze smakiem. Nie wyniósł nawet kawałeczka mięsa za łóżko. Teraz zajada już 3 dzień taką mieszankę ale dziś muszę wyeliminować jajko bo i tak przesadziłam z podawaniem. Widzę, że jego sierść nabiera blasku ale czy przestanie mu wypadać na to muszę poczekać jeszcze trochę. Dzisiaj Tutek wyskoczył rano z klatki i postanowił chyba mnie z rana trochę rozruszać bo wymyślił zabawę w ganianego. Pobiegaliśmy sobie trochę przy czym pies okazał swoje niezadowolenie z dźwięków przy tym przez nas wydawanych. Tutek gugał na potęgę a jak darłam się jak opętana i wydawałam przy tym różne świsty, gwizdy i inne. Jak już się zmęczył to zmienił zabawę na "podkradanie psu chrupek" i podskakując zanosił je do swojej kryjówki czyli za moje łóżko. Ja w tym czasie poszłam do łazienki i nagle czuję, że coś mi stoi na stopie a to Pan Tutek sprawdza co to jest to szuranie, które wydaje szczoteczka do zębów. Połaził jeszcze chwilę po łazience po czy trafił do klatki i poszedł od razu spać więc ja hyc i na komputer. Martwie się bo za jakies pół roku mam się przeprowadzić z chłopakiem na swoje i nieiwem jak Tutek to zniesie. Wiem, że to stres dla mnie a co dopeiro dla takiego stworka. Na koniec dodaje kilka fotek wczorajszych:)