środa, 18 lutego 2009

Pan Tutek był chory...

Zaczęło się niewinnie od spadku wagi. Zuzanna oczywiście bez mrugnięcia okiem zasiadła przed komputerem w poszukiwaniu odpowiedzi. Tutek był kastrowany 8 stycznia więc pomyślałam, że należy te 2 fakty skojarzyć. Zasiadłam i po przejrzeniu forum doszłam do tego, że chudnięcie owszem zdarza się ale gubienie sierści to już nie bardzo. Tutek zobaczywszy szelki oczywiście położył się na plecach z miną"rób ze mną co chcesz tylko ubieraj szelki i na dwór". Potem Tutek pod pachę do auta i do weterynarza. W poczekalni musieliśmy odstać swoje bo jakiś kocur pozbywał się właśnie swojej męskości :P Mój mały śmierdziel oczywiście zaczął przeglądać wszystkie kąty kiedy do przychodni przyszedł Pan z transporterem pod pachą a w nim jakieś zwierze wydawało dziwne jęki. Jak się później okazało był to kot, który bardzo bał się wizyt. Tutek oniemiał i wpatrywał się w transporter jak zaczarowany (nigdy nie widział kota a tym bardziej nie słyszał) lecz kiedy Pani doktor otworzyła drzwi od gabinetu nie zdążyła powiedzieć nawet"Proszę" a mój mały śmierdzielek był już w środku. Dostaliśmy karmę na zmianę i babolek został spryskany Frontlinem na wszelki wypadek. Opatuleni w kawałek ligniny czy jak to tam się zwie wybiegliśmy z gabinetu i szybko do auta żeby go nie zawiało bo śnieg oczywiście zaczął zacinać:P Po powrocie do domu Tutek najszczęśliwszy w świecie, że jest już w ciepełku poszedł spać do hamaka. Przypomniała mi się jeszcze taka sytuacja jak byliśmy przed kastracją u weta i musiałam go odrobaczyć. Tutek dostał jakąś pastę ze strzykawki. Zaczął ją tak wylizywać ze smakiem, że lekarka powiedziała do swojej koleżanki "Zobacz Wiesia mamy tutaj fretkę lekomana". Tutek uwielbia wizyty u weterynarza bo tam zawsze można dostać calo-peta albo jakiś przysmak no i oczywiście jest co zwiedzać. Martwię się moim małym przyjacielem i modle się żeby to tylko nie była jakaś poważna choroba tylko zwykła zmiana sierści lub potrzeba zmiany karmy. Pozdrawiam i dziękuję za cierpliwość przy czytaniu tak długiego posta:)






Czy te oczy mogą kłamać?

niedziela, 8 lutego 2009

Sztuczki i filmik

Dzisiaj rano powitało mnie uderzanie miską w szczebelki. Wypuściłam Tutka z klatki i wpuściłam do łóżka. Wlazł od razu pod kołdrę i zabrał się do wylizywania moich stóp. Potem zabawa kłębkiem wełny(mega frajda) i innymi zabawkami a teraz śpi pod kocykiem i ani myśli spod niego wychodzić bo pogoda jaka jest każdy widzi. Sama też zaraz kładę się pod kocyk i zdrzemnę się.

Nareszcie udało mi się dodać filmik z naszych prób.



Proszę tylko nie śmiać się z Zuzanny i jej min:P

piątek, 6 lutego 2009

Postanowiłam dzisiaj korzystając z okazji, że mój potworek śpi zwisając głową w dół z hamaka dodać zdjęcie mojego psa Sproceta i filmik z nauki robienia sztuczek przez Tutka. Sprocet ma 6 lat i jest pieskiem chorym na padaczkę. Ma ciężkie życie, ponieważ raz w miesiącu zdarzają mu się ataki padaczkowe, których nikt z Was oglądać by nie chciał. Mojego pieska uratowałam jako, że suka zdechła a pozostałe maluchy nie przeżyły bez matki. Sprocet nazywał się wcześniej Chips ale to bardzo krótko, ponieważ kobieta, która się nim zajmowała postanowiła (niska świadomość odpowiedzialności i nie wiedza o konsekwencjach takiego postępowania) pozbyć się psa przez utopienie. Jak, że mój wcześniejszy piesek Rino dożywszy 18 lat odszedł za tęczowy most to zdecydowałam się przygarnąć biedaka. Miałam mieć psa rasowego ale nie potrafiłam pozostać bierna w tej sytuacji. Sprocet jest w miarę spokojnym psem ale nie można narażać bo na stresujące sytuacje. Bierze swoje lekarstewka i pilnuje dzieciaków ale z fretką nie potrafi się pogodzić tak jak i fretka z nim. Wstawiam poniżej zdjęcie pieska i filmik i pozdrawiam gorąco:)






Filmik nie wiem czemu ale zrzuca się strasznie długo, więc jak rozpracuje szybsze zrzucenie to dodam dopiero:(Na pocieszenie kilka fotek Tutka


U MOJEJ KOCHANEJ ZUZANNY NA RĘKACH





ZIMOWY SPACEREK



LATO ACH JAK NAM SIĘ ZA NIM TĘSKNI

czwartek, 5 lutego 2009

Sztuczki

Wczoraj zaczęliśmy z Tutkiem trenować, w zasadzie to dla nas bardziej zabawa niż praca. Przeglądając filmiki na YouTube natknęłam się na fretkę, która potrafiła się turlać i jakieś tam inne sztuczki. Jako, że ostatnio dokucza nam nuda postanowiłam zabawić się w tresera. Rodzynka w dłoń i pierwsze próby. Tutek popatrzył na mnie z pod byka i zamiast obrotu wyszedł mu "placek na plecki" czyli tak zwana rozpłaszczona fretka. Położył się na pleckach i koniec sztuczki. Nie poddałam się i po 3 próbach Tutek nauczył się turlania ale też Uwaga!! Potrafi leżeć na komendę. Nauczę się tylko wstawiac filmiki to postaram się umieścić tu jego popisy bo dumna pańcia wszystko udokumentowała. Żeby nie było smutno wstawiam jakieś zdjęcia wariatuńcia z ostatniego spacerku ziomowego.