sobota, 18 kwietnia 2009

Tutkowe historie










We wtorek wybraliśmy się z Tutkiem do weterynarza, ponieważ znowu puszcza śmierdzące bąki i to w dużej ilości. Pani doktor gdy się dowiedziała co jest jej przeznaczone czyli, że musi oczyścić mu gruczoły odbytowe powiedziała"O nie..." hihi a Tutek też nie wykazał zbytniego entuzjazmu. Tylko ja byłam zadowolona z tej wizyty bo wiedziałam że zwierzakowi ulżę. Ostatnimi czasu zaczął już robić lekko luźne kupy, więc pewnie gruczoły musiały być zapchane dosyć. Zakupiliśmy sobie także vita-peta i dostaliśmy lekarstwo do uszu bo coś te jego uszka podejrzane. Wyczyścić sobie nie dał przez Panią doktor bo od momentu pierwszego wyczyszczenia gruczołów przez nią jakoś jej nie ufa. Jak wyczuwa jej zapach to chowa się w moich ramionach a najlepiej jak wplącze się w moje włosy to wtedy czuje się już bezpieczny. Po wizycie u weta wybraliśmy się na spacerek do parku co było nagrodą dla Tutka, ponieważ odkąd jest ciepło to ziemia jest bardziej miękka i można pokopać sobie norki. W niedziele wielkanocną byliśmy w lesie gdzie Tutek też miał frajdę z niuchania wszystkich trawek, kwiatków i gałązek. Przechadzaliśmy się tak gdy jeden z moich znajomych kazał mi popatrzeć w górę. Okazało się, że krążyły nad nami jastrzębie. Chciały porwać Tutosława ale pańcia zawinęło go na ręce i poszliśmy podziwiać staw. Wczoraj postanowiłam końcu zalogować się w sklepie fretka.pl i zamówić malt pastę, szelki a dodatkowo spróbować puszki z animondy coś takiego http://fretka.pl/ver2/produkt.php?id=380 oraz http://fretka.pl/ver2/produkt.php?id=381. Zobaczymy co to będzie. Pozdrawiamy wszystkich czytelników i frekomaniaków i dodajemy kilka zdjęć z życia Tutka:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz